Tym, co spodobało mi się w ofercie przeznaczonej dla agentów ubezpieczeniowych w Zabrzu było przede wszystkim to, że pracodawca nie wymagał od potencjalnych pracowników nic więcej ponad średnie wykształcenie, podstawową znajomość języka angielskiego i prawo jazdy kategorii B. Doświadczenie w pracy w sprzedaży było mile widziane, jednak niekonieczne. Podobnie było z wyższym wykształceniem, znajomością technik sprzedażowych i posiadaniem licencji.
Zakładowi ubezpieczeniowemu chyba bardzo zależało na pozyskaniu nowych pracowników, bowiem gwarantował organizację wszelkich niezbędnych kursów, ich finansowanie i pomoc merytoryczną. Pomyślałam, że skoro ktoś tak bardzo zachęca do aplikacji, to musi być w tym jakiś haczyk, jednak po kilku godzinach zastanowienia stwierdziłam, że warto spróbować. W końcu pójście na rozmowę kwalifikacyjną jeszcze o niczym nie świadczy. Jeśli mi się nie spodoba to sama zrezygnuję.
Nie wiem co myśleć o rozmowie na stanowisko agenta ubezpieczeniowego, na której byłam. Było to chyba najmilsze zawodowe spotkanie w moim życiu. Komisja rekrutacyjna była bardzo sympatyczna, a cała rozmowa upłynęła szybko i przyjemnie. Rozmawiali ze mną nie jak z potencjalnym kandydatem, a osobą która już została zatrudniona i miała zacząć pracę. Zostałam poinformowana o zakresie obowiązków, jaki miałabym wykonywać, o możliwych do uzyskania korzyściach finansowych, o pracy z klientem, szkoleniu itd. Nie zdziwiło mnie więc, gdy już na następny dzień otrzymałam informację z wiadomością o przyjęciu mnie na stanowisko agenta ubezpieczeniowego, agent ubezpieczeniowy Zabrze. Powiedziałam, że się zastanowię i dam swoją odpowiedź najdalej za dwa dni. Równo dwa dni mijają za trzy godziny, a ja nadal nie wiem co robić. To wszystko wydaje się za idealne, by mogło być prawdziwe. Coś mi się tu nie podoba, ale jeszcze nie wiem co.
Zostaw komentarz