Od wielu lat początek Nowego Roku jest dla mnie czasem, kiedy nie zaglądam na portale społecznościowe i na pewno wcale źle na tym nie wychodzę. Przez 98% roku jestem człowiekiem bardzo zinternetowanym, który nie wyobraża sobie dnia bez porcji informacji z facebooka, instagrama czy portali politycznych. Na początku nowego roku bez problemu rezygnuję jednak z czegoś, co normalnie stanowi nieodłączny element każdego dnia życia i pracy, praca agent ubezpieczeniowy.
Zapytacie pewnie: dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Mam dość uśmiechniętych twarzy moich znajomych wyzierających z monitora, z radością informujących, że „Nowy Rok to Nowy Ja” i wreszcie czas wziąć się za dietę, za rzucanie papierosów, za czytanie książek i za milion innych rzeczy, których realizacji podejmują się każdego roku na nowo. Na palcach jednej ręki mogę policzyć przypadki, gdy te noworoczne postanowienia naprawdę zrealizowano, a nie po kilku dnia intensywnych prób zmiany swojego życia dana osoba rezygnuje, bo nie daje rady.
Śmieszy mnie ludzka słabość i to, że maluczcy potrzebują czegoś pseudomagicznego, za co uznać można przełom dwóch kolejnych lat, by wreszcie wziąć się za siebie i zrobić coś ze swoim smutnym życiem.
Zostaw komentarz