Ostatnio, spacerując ze swoim półrocznym synkiem po łódzkim parku, przez przypadek spotkałam się z koleżanką ze studiów, z którą nie widziałam się od przeszło trzech lat. Nigdy nie byłyśmy najbliższymi przyjaciółkami, jednak darzyłyśmy się dużym szacunkiem i sympatią, dlatego postanowiłyśmy usiąść gdzieś na chwilę, porozmawiać i wspominać dawne, studenckie czasy.
Po kilkunastu minutach ochów i achów na temat mojego dziecka, w końcu zaczęłyśmy rozmawiać o czymś, co nie wiązało się z pieluchami, nieprzespanymi nocami i ząbkowaniem. W końcu, przez chwilę mogłam poczuć się kimś więcej niż mamą – koleżanką i dobrym kompanem do rozmowy. Mój syn, Gucio, chyba wyczuwał, że mamie w końcu należy się chwila dla siebie, dlatego spał cichutko w swoim wózku.
W ciągu godzinnej rozmowy dowiedziałam się, że Wieśka (moja koleżanka) zatrudniła się jako agent ubezpieczeniowy w pewnej dużej agencji ubezpieczeniowej w Łodzi, agent ubezpieczeniowy Łódź, lubi swoją pracę i póki co nie ma zamiaru robić nic innego. Gdy tak opowiadała o zaletach pracy w ubezpieczeniach: nienormowany czas pracy, niezłe zarobki, bycie sobie szefem itd. stwierdziłam, że praca agenta ubezpieczeniowego może być również dla mnie. Może jeszcze nie teraz, w końcu nadal jestem na macierzyńskim, jednak za parę miesięcy gdy zdecyduję się wrócić do pracy może praca agenta byłaby dla mnie idealna? Dzięki nienormowanym godzinom pracy mogłabym więcej czasu spędzać z synem, brać wolne w razie jego choroby lub w innych nieoczekiwanych sytuacjach. Ten pomysł był wart rozważenia i ja miałam zamiar go dokładnie przedyskutować z moim mężem.
Zostaw komentarz