Nie miałem pojęcia, że aby zostać agentem ubezpieczeniowym trzeba spełnić aż tyle warunków i przejść wiele etapów szkoleń i kursów. Gdy dostałem propozycję zatrudnienia na stanowisku agenta ubezpieczeniowego w Gliwicach myślałem, że za kilka dni, góra tydzień, będę już siedział we własnym samochodzie i zmierzał na pierwsze spotkania z klientami. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, a ja już trzeci tydzień spędzam na jakichś szkoleniach, kursach i spotkaniach z kadrą zarządzającą. Najpierw musiałem przejść przez podstawowe szkolenie z zakresu ubezpieczeń, które trwało dwa tygodnie i kończyło się trudnym testem. Nie wiem jak udało mi się go zaliczyć, ale w większości pytań strzelałem na oślep. Byłem przekonany, że będę musiał powtórzyć kurs i siedzieć kolejne dwa tygodnie na niewygodnych krzesłach, ale jakimś cudem zdobyłem 67%, przy czym zaliczało 66%. Jestem chyba dzieckiem szczęścia.
Teraz, mimo ukończenia kursu podstawowego nadal nie zacząłem pracy, a jestem na tzw. doszkalaniu. Codziennie podróżuję z różnymi agentami i podpatruję jak oni pracują. Nie wiem po co to robię, skoro wykonywanie zadań agenta jest tak proste, że nawet dziecko mogłoby sobie z tym poradzić. Niemniej muszę siedzieć cicho i czekać, aż szef stwierdzi, że wystarczająco długo się szkoliłem i mogę już zacząć pracować na własny rachunek. Nie jestem osobą, która lubi jak jej się mówi co ma robić, dlatego z utęsknieniem wyczekuję dnia, gdy ucieknę z wszelkich szkoleń i zacznę prawdziwą pracę. Prędzej czy później na pewno to nastąpi, jednak mam nadzieję, że będzie to raczej prędzej, agent ubezpieczeniowy Gliwice.
Zostaw komentarz